Od połączenia szlaków podejście staje się znacznie stromsze, a teren skalisty.
Najtrudniejszy jest końcowy odcinek: pomagając sobie rękami, wspinamy się
po stromym stoku, trudno odnaleźć znaki, zresztą trzymanie się jednej ścieżki
często jest niemożliwe, gdyż w sezonie wchodzi i schodzi tamtędy mnóstwo ludzi,
z których każdy idzie dowolnie lawirując między innymi. Nie ma też żadnych
łańcuchów, które by się tam z pewnością przydały.
Pamiętaj: idący z góry mają pierwszeństwo! Im trudniej jest zahamować!
Widok ze szczytu (2494m) jest bardzo przestrzenny.
Krywań znajduje się w samym środku Tatr, pomiędzy Tatrami Wysokimi i Zachodnimi,
które można stąd podziwiać. Widać stąd Mięguszowieckie, Rysy, Wysoką, Łomnicę, Lodowy.
Stawy Teriańskie wieleset metrów niżej wiszą przyklejone do stoków Niewcyrki. Wydaje się,
że są tak blisko, że można je dotknąć ręką. Na zachód - łagodne,
miękkie zbocza ogromnej Koprowej doliny. Za nią łańcuchy trawiastych grzbietów.
|
Z Krywania nie mam dobrych wspomnień. Mieliśmy pecha, kiedy tam wchodziliśmy:
pogoda była jak złoto. I do tego była niedziela. I do tego właśnie minęły
dwa narodowe święta słowackie, 29.VIII i 1.IX. Rodzinne wycieczki
patriotyczne na narodową górę zdominowały krajobraz. (Krywań pełni taką
rolę jak u nas Orzeł Biały - jest godłem słowackim.) Szlak był pełen ludzi,
z których poważną część stanowiły kilkuletnie dzieci, wrzeszczące i biegające
we wszystkie strony, także po skałach nad krawędziami urwisk. Aż mi się
zimno zrobiło gdy zobaczyłam dziesięcioletniego może dzieciaka z kamerą
wideo, za którym o krok rozwierała się dwustumetrowa przepaść. A przecież
w 2001 roku na Giewoncie, który w Polsce pełni analogiczną rolę narodowo-masowego
deptaka, dwóch dorosłych facetów zabiło się w ten sposób: jeden cofał się
filmując, a gdy poczuł, że traci równowagę, pociągnął za sobą drugiego.
Ptaszki turystyczne - płochacze halne podchodzą do ludzi i czekają,
aż im się okruszki rzuci.
|